W Domu Dziecka

Blog graficzny

Wizyta w Domu Dziecka nr 16 im. Janusza Korczaka w Warszawie okazała się najmilszym wydarzeniem ostatnich tygodni. Po super udanej zbiórce, która miała na celu uruchomienie produkcji miniatur Operowych Zwierzaków, by móc obdarować nimi sierotki, a także darczyńców, biorących udział w zrzutce, w sobotę 1 czerwca udaliśmy się do Domu Dziecka z gotowymi zabawkami. W ten sposób chcieliśmy uczcić i umilić najmłodszym Dzień Dziecka. Najpierw odwiedziliśmy grupę maluszków – niektóre z nich miały roczek, inne kilkanaście miesięcy... Były to malutkie dzidzie ze smoczkami w buziach, które tuliły się do pań. Niemowlętami opiekowały się także dwie dziewczyny, takie po 14-15 lat. Zapytałam: „Co wy tu robicie, moje drogie?”. A one na to: „Jesteśmy wolontariuszkami. Przychodzimy tu, żeby pomagać. I będziemy to dalej robić, bo jest tu niesamowicie.” Cudownie było popatrzeć na ich dobre twarze...

Kiedy rozdawałam zwierzaki maluszkom były różne zabawne roszady – jedne sięgały rączkami po zebrę, drugie po kota, potem się rozmyślały i wolały pandę. Była niezła zabawa. Pokazałam, jak śpiewają Operowe Zwierzaki. Maleństwa oniemiały.

Następnie odwiedziliśmy salę dzieci w wieku przedszkolnym. Miały po 3-4 latka, niektóre może 5. Były niezwykle rezolutne, pogodne. Dobrze się z nimi czułam, choć bolało mnie serce. Tego dnia Dom Dziecka był trochę pustawy. A wiecie dlaczego? Bo połowa dzieci była na tzw. urlopowaniu. Ich rodzice żyją. Czasem od święta je do siebie zabierają, a potem oddają do ośrodka. Nie wszystkie dzieci mają uregulowaną sytuację prawną. Czy to nie jest wstrząsające?

Podeszła do mnie niechciana dziewczynka, która nie ma nikogo. „Czy ma pani córeczkę?” - zapytała. „A jak ma na imię?” - zagadywała mnie. A w jej oczach czytałam: „To może zostałaby pani moją mamusią?” (…) No, serce się kraje!

Pokazałam dzieciom operowy głos na żywo. Śpiew klasyczny robi wrażenie. Dzieci były zadowolone – w tym czasie każdy wybrał sobie Operowego Zwierzaka. Wychodząc zauważyłam Zebrę Madzię, którą jakieś dziecko już położyło na podusi w swoim łóżeczku.

Po paru dniach zatelefonowałam do Domu Dziecka z zapytaniem, jak się sprawują nasze zabawki Baby Opera. Pani koordynator powiedziała, że jest dobrze, że dzieci noszą je, przytulają, a starsze same włączają muzykę. Wspaniale!

To dzięki Donatorom akcja się powiodła, dzięki Wam – ludziom o wielkich sercach, którzy potraficie docenić wartość muzyki klasycznej w rozwoju dziecka. Do tej pory nie wiem, jak mam Wam dziękować!

Tuż przed Dniem Dziecka w Polskiej Operze Królewskiej przygotowywaliśmy premierę „Bastien i Bastienne”. Na pokazie przedpremierowym na widowni zasiadła specyficzna publiczność. Były to dzieci z Domu Dziecka, właściwie młodzież w wieku szkolnym. Byłam zaskoczona, że tak ładnie, ze skupieniem słuchają muzyki Mozarta. A potem zgotowali nam standing ovation. Już nie pamiętam, kiedy po spektaklu publiczność w tak entuzjastyczny sposób dziękowała artystom.