Błogostan przed wylotem

Blog graficzny

Korzystam z najpiękniejszych październikowych dni, siedząc między zajęciami na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w kieleckim słońcu na środku uroczego rynku, pełnego spokoju i atmosfery „chillout”.
Nie mamy tego słońca na co dzień i będzie go coraz mniej, dlatego traktuję to jako błogosławieństwo, prawdziwe święto pogodowe i wielką przyjemność. Mam nastrój wspaniały, ponieważ w perspektywie dwóch dni rysuje mi się podróż do Chicago.

Śpiewam tam trzy koncerty wraz z ekipą projektu "Święty z Wadowic". Wykonywany przeze mnie utwór to "Jestem tu" do muzyki Marcina Nierubca z poezją Michała Zabłockiego".

Cieszę się niezmiernie z powodu tej artystycznej wycieczki i obiecuję, że opowiem po powrocie jak było w Stanach Zjednoczonych. Nigdy nie byłam w Ameryce, tym bardziej wiele sobie po tej przygodzie obiecuję.

Baby Opera tymczasem ma się dobrze. Mimo różnych obiektywnych przeciwności postanowiliśmy działać, przeto zamówiliśmy kolejne, całkiem nowe pudełka ozdobne dla dużych zwierzaków. I raczej przy dużych Operowych Zwierzakach pozostaniemy.
W perspektywie mamy także współpracę z Empikiem. Będziemy musieli podnieść ceny. Nieznacznie. Podkreślam – nieznacznie.

Pamiętajmy, że już niedługo trzeba będzie pomyśleć o prezentach pod choinkę. Jeśli ktoś ma w rodzinie małe dziecko, nowonarodzonego dzidziusia, czy też kogoś, kto ma przyjść na świat, to nie zapominajcie o Baby Operze!

Jesteśmy dla Was – w służbie rozwoju dziecka przez muzykę i klasyczny śpiew.

Ta idea sprawdziła się w ciągu ostatnich trzech lat, kiedy działamy z Operowymi Zwierzakami wśród noworodków, małych i większych dzieci.

Podtrzymuję swoją chęć i pasję robienia tego. Zwłaszcza, że mam duże wsparcie. Zarówno w rodzinie, jak i wsparcie z Waszej strony, za co bardzo dziękuję.

W nawale różnych obowiązków, z braku czasu, nie jestem w stanie pisać regularnie i gęsto, ale wiedzcie, że… rzeczy mają się ku dobremu.

A nawet jeśli nie i chwilowo odczuwam jakieś zawirowania, to zawsze staram się wyciągnąć (niemal z każdej sytuacji) to, co pozytywne, tzw. dobre konsekwencje – "światło" – na powierzchnię ponad problemami i mnogościami ich zagadnień.

To jest moja zasada – widzieć to co dobre, to co wartościowe, to co mnie prowadzi ku mądrości i równowadze.

Dziękuję za każdy dzień i każdą chwilę, delektując się tym co rzeczywistość „tu i teraz” ma nam do zaoferowania.

Siedząc teraz w pełnym słońcu na kieleckim rynku pozdrawiam Was gorąco.

Obiecuję, że wkrótce po powrocie z Chicago odezwę się, a tymczasem śledźcie moje relacje, bo w miarę możliwości będzie tego sporo.

Do miłego!

Wasza J.