Wojna

Blog graficzny

Jak trudno o tym myśleć, a co dopiero pisać... Mój świat legł w gruzach 24 lutego 2022 roku. Rozsypałam się i do tej pory próbuję się jakoś pozbierać. Harmonia między moim ciałem, duszą, sercem i umysłem została zachwiana. Myślę, że tak ma teraz większość z nas. Nie mieszczące się w głowie zbójeckie praktyki doszły do głosu na naszych oczach. I to się dzieje w świecie, w którym wpajano nam, że przemoc jest złem. Nie wolno podnieść ręki na nikogo, klaps dla dziecka może się skończyć odebraniem go rodzicom; mężczyzna nie może walnąć pięścią w ścianę, bo to przemoc, nie można krzyczeć, bo to przemoc werbalna... Aż tu nagle pod koniec lutego 2022 roku wchodzi kompletnie nieznana nam zasada: nie ma już rozmów, negocjacji, kompromisów; silniejszy musi wygrać. Co to oznacza? Niewyobrażalną tragedię.

Tego słowa... "wojna" bałam się panicznie całe moje dzieciństwo i w zasadzie dorosłe życie, choć wydawało mi się tak nierealne, hipotetyczne, geograficznie odległe. Odkąd niespełna rozumu nastolatka - sąsiadka "poczęstowała" mnie albumem ze zdjęciami z Auschwitz... Potem w latach osiemdziesiątych słyszało się o "zbrojeniach", wojnach "nuklearnych" - rysujących się w wizjach jakiejś tam najdalszej przyszłości... Istniały wprawdzie lokalne wojny (to zawsze jest straszne)... Dziś rozumiem, że do tej pory nigdy nie bałam się tak naprawdę.

Przepraszam Was, że na tym blogu poruszam tematy wojenne, zamiast pisać o muzyce, Operowych Zwierzakach, rozwoju naszych dzieci i radości istnienia. Chwilowo /a mam nadzieję, że to tylko chwilowe/ niestety nie sposób myśleć o niczym innym. Słowo, które ciśnie się na usta, to BEZSENS.

Czy Wy też zaczynacie dzień od sprawdzenia, czy Kijów jeszcze się broni? I czy potem zaglądacie do wiadomości w internecie co godzina, co 10, co 3 minuty? Dyktator i jego poplecznicy (40% społeczeństwa) mówią nam: ten ma rację, kto uczyni największe spustoszenie, kto zabije największą ilość ludzi, kto zniszczy cudze mienie i doprowadzi do katastrofy ekologicznej. Nie tego nas uczono, nie...

Dość! Nie da się tak funkcjonować. Trzeba sobie uświadomić, na co mamy wpływ. Możemy pomagać. Możemy rozmawiać z naszymi dziećmi, bawić się z nimi i wieźć normalne życie. Robimy to. Róbmy to nieustannie. Zdajemy egzamin z człowieczeństwa.

Cóż mogę robić, jak nie to, do czego zostałam niejako powołana...? Tak, moi Drodzy - śpiewam, śpiewam dużo i z wielką, największą pasją.

W dniu wybuchu wojny miałam koncert, który zadedykowaliśmy Narodowi Ukraińskiemu. Jest on do obejrzenia pod tym linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=4PaebJBdego

Dziś jadę do Suwałk na koncert, poświęcony pamięci Anny German (to już 40 rocznica śmierci artystki)...

Jeszcze w tym tygodniu usłyszycie utwór, specjalnie napisany w języku ukraińskim (to mój tekst, a przetłumaczyła go nasza Oksana), "Моя Молитва є дуже проста" - "Moja modlitwa jest bardzo prosta"... Poruszam tam wątek osobisty: Okasana wróciła sama, Vitalji został, Zsolt idzie na wojnę...

Funkcjonuję, próbuję tłumaczyć Irmie świat, choć pewne rzeczy nie mieszczą się w głowie...

Nadzieja jest we mnie, aczkolwiek wszystko wokół mówi, że żyjemy w piekle. Nawet jeśli odizolujemy się od wiadomości (jak zrobił to mój sąsiad: "Czy pani tam była? Skąd pani wie, że to prawda?"), jeśli dorobimy sobie teorię spiskową ("najpierw covid - to były tylko ćwiczenia, bo to jest idealny plan, realizowany krok po kroku"), to i tak nic z tego nie wynika. Bo niby jakie to ma znaczenie, kto jest temu winien? Jakie?

Kocham życie. Kocham muzykę. I kocham Was, moi Bliźni.

Módlmy się, kto jak potrafi, kto jak umie, o łaskę CUDU. Tego nam trzeba, Kochani.