W zasadzie bez kotka nie funkcjonuje...

Blog graficzny

„W zasadzie bez kotka nie funkcjonuje...” - tak napisała babcia oczarowanej głosem „kotka” wnusi. Zawsze podkreślam, jaką przyjemność i satysfakcję sprawiają mi Wasze relacje – maile, zdjęcia, filmiki z malutkimi dziećmi bądź przedszkolakami przytulającymi jednorożce Tinę i Tino!

„Śpi z kotkiem od czasu zakupu. Jest bardzo wrażliwa i Pani głos ją uspokaja.” - jakie to wspaniałe!

Proszę o więcej takich słów i podsumowań. „Mów do mnie jeszcze”!!! - jak pisał poeta Kazimierz Przerwa-Tetmajer... I po stokroć dziękuję!

Chociaż nie mam teraz „na nic” czasu, jak każda oddająca się swojej pasji mama (w chwili, gdy to piszę, jestem jedną nogą w samochodzie, jadąc na koncert dla dzieci), to chciałabym zrobić małe odniesienia do targów, na których ostatnio byliśmy w Łodzi.

Targi branżowe „Mamy Targ” - super sprawa, mnóstwo ludzi, mam spodziewających się dzidziusia, rodzin z dziećmi. Jednak jest ciągle mnóstwo osób, które nie pojmują i nie chcą przyjąć do świadomości, czym jest muzyka w życiu człowieka od pierwszych chwil; że świat dźwięków zaczyna się jeszcze wcześniej – nawet na trzy miesiące przed narodzeniem. To wtedy zaczynamy słyszeć i jest to pierwszy zmysł, jaki się wytwarza. Najważniejszym narzędziem komunikacji w początkach życia jest więc dźwięk – uszko małego człowieka już wtedy zapoznaje się z naszymi głosami, a muzyka jest pierwszym źródłem informacji o świecie. I oby była to najlepszej jakości muzyka! Bach, Mozart, Chopin, Verdi... to mistrzowie ponadczasowi, których kompozycje uspokajają, wyciszają, a przede wszystkich działają korzystnie na rozwój połączeń nerwowych. Wracając do targów – było jak zwykle dużo uniesień i wzruszeń, ale też sporo spojrzeń pełnych zdumienia, dziwnych uśmieszków, reakcji, których nie warto zapamiętać. Musi jeszcze wiele czasu upłynąć, by dorośli dojrzeli do tego, co może spodobać się ich dzieciom i co jest dla nich naprawdę dobre.

Na szczęście mam też wspaniałe – całkiem świeże doświadczenia z dziećmi, które właśnie wysłuchały mojego koncertu. Były to dzieciaczki ze żłobka „Ale frajda” w Warszawie. I rzeczywiście śpiew sprawił im niebywałą frajdę. Mimo, że to okres adaptacyjny i mnóstwo maluszków chodziło z łezką w oczach, na dźwięk głosu (zwłaszcza dziś w trans wprawiło je „Dla Elizy” Beethovena) ładnie słuchały, klaszcząc w rączki i bujając się w takt muzyki. Choć zawsze deklarowałam, że nie nadaję się do występów dla tak dużej ilości małych dzieci, to odniosłam z tego koncertu niebywałą przyjemność. Pani dyrektor, idąc tropem myśli, że śpiew rozwija, zatrudnia tam śpiewające nianie! Rewelacyjny pomysł. Wystąpiła ze mną Katarzyna Kowalczyk – absolwentka Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina – wraz ze swoją półtoraroczną córeczką. Wykonałyśmy Panis Angelicus na dwa głosy. To było przemiłe przeżycie dla wszystkich! Więcej takich szefowych i więcej takich żłobków, proszę!